top of page

O pięknie dnia codziennego …

Najnowszym dziełem Jima Jarmuscha jest film „Paterson”. Produkcja ta jest pochwałą zwyczajności dnia codziennego. Skupia się na blaskach i cieniach życiowej rutyny. Historia jest nasączona inteligentnym, subtelnym humorem, dzięki któremu obraz Jarmuscha ogląda się z uśmiechem na twarzy.

 
https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/M/MV5BMTUzODA4Nzk0OF5BMl5BanBnXkFtZTgwNzE1MDIwMDI@._V1_UX182_CR0,0,182,268_AL_.jpg

Jim Jarmusch to jeden z najbardziej znanych reżyserów kina niezależnego. Na swoim koncie ma więcej, niż kilka filmów tego gatunku. W jego produkcjach udział biorą aktorzy tzw. dużego formatu, a jego twórczość niejednokrotnie była nagradzana. Wyreżyserował filmy takie jak: „Truposz” z 1995 roku z Johnny’m Depp’em w roli głównej, „Ghost Dog: Droga Samuraja” z Forestem Whitakerem, „Tylko kochankowie przeżyją” w obsadzie- Tilda Swinton i Mia Wasikowska czy choćby „Broken Flowers” z Billem Murray, Julie Delpy i Sharon Stone. Ma 63 lata, a jego dobra passa i wyczucie do trafionych filmów trwa. Dowodem na to jest właśnie „Paterson”. Paterson to imię głównego bohatera, a zarazem nazwa miasta, w którym przyszło mu mieszkać. Życie Patersona jest uporządkowane i zorganizowane. Wszystko w nim jest kompatybilne i konsekwentne. Paterson jest kierowcą autobusu- lubi swoją pracę, a od życia nie oczekuje zbyt wiele. Cieszy się każdą daną mu chwilą. Jest pisarzem, ma talent do tworzenia poezji, którą skrzętnie zapisuje w swoim notesie. Wszytko co jest mu potrzebne do egzystowania już zdobył. Jego żona to ekscentryczna artystka, parająca się wieloma zajęciami na raz. Mocno dopinguje swojego, odrobinę zamkniętego w sobie męża, w spełnianiu swoich pasji. Sama w mgnieniu oka realizuje swoje, coraz to wymyślniejsze, pomysły na rozwój. To ważna postać, która dodaje fabule kolorytu i jest motorem napędowym do działania dla głównego bohatera. Młode małżeństwo to również posiadacze uroczego buldoga. Ta psina, całymi dniami nie robi zbyt wiele, głównie leży na fotelu i leniwie spogląda na otaczający go świat, a gdy nie obserwuje świata, to po prostu beztrosko oddaje się w objęcia Morfeusza. Pupil pomimo, że uosabia bierny tryb bytowania, ma symboliczne znaczenie w dziele Jarmuscha. Jest istotą odczuwającą, ale niemyślącą–co w końcowej scenie doprowadza to osobistej „tragedii” bohatera.

Patersona poznajemy w … poniedziałek. Scenariusz filmu opiera się na przedstawieniu jego codzienności. Z każdym następującym po sobie dniem tygodnia, obserwujemy przebieg jego doby. Mijający czas pokazuje prozę życia.

Wtorek, środa czy czwartek nie wnoszą nic nowego. Dzień za dniem toczy się identycznie, wedle ustalonego, wypracowanego schematu. Poranek rozpoczyna się sygnałem dzwoniącego budzika, zawsze o tej samej godzinie. Jakby automatyczne są też poranne czułości wymieniane z żoną. Śniadanie -codziennie takie samo, płatki z mlekiem, potem krótka pogawędka z współpracownikiem i rozpoczęcie pracy, i powroty do domu. Później spacery z psem i piwo wybite przy barze w towarzystwie uroczego barmana wypełniają mu wieczory. Jedynym odstępstwem od codziennych rytuałów są weekendy. To czas kiedy można dłużej pospać i wyjść do kina z żoną , a kolacje zjeść w restauracji. Kolejne dni odróżniają od siebie drobiazgi. W zasadzie to one decydują o tym, czy miniony dzień był dobrym czy złym.


Miejsce na globie zwane Paterson, nie oferuje nic szczególnego. Ot jedno z kolejnych niczym niewyróżniających się miast na mapie. Krajobrazy są monotonne, tak jak i upływający w nim czas. Ludzie albo narzekają, tak jak kolega z pracy głównego bohatera albo cieszą się „małymi rzeczami” jak przypadkowo napotkana dziewczynka, która analogicznie jak nasz bohater pasjonuje się pisaniem wierszy. To właśnie dzięki nim wyraża siebie, relaksuje się i przenosi do innej rzeczywistości. Przelewanie myśli na papier daje mu sporą satysfakcje i jest dla niego bardzo ważnym rytuałem w przeciągu całego dnia. Różnica, jaka istnieje między miastem a kierowcą autobusu to fakt, że miejsce nie ma w sobie nic magicznego i subtelnego, a Paterson charakteryzuje się nabytą wrażliwością i wyczuciem na piękno otaczającej go rzeczywistości. Wyostrzony zmysł odczuwania pozwala mu z łatwością kreślić słowa, które okrasza językowymi ozdobnikami.

Postać Patersona jest skrojona odrobinę dziwacznie, jak na standardy dzisiejszego świata. Bohater stroni od nowinek technicznych, nie posiada nawet smartfona. Przez co w ogóle nie odczuwa dyskomfortu, a wręcz przeciwnie ceni sobie wolność i przestrzeń, którą daje mu odcięcie się od telefonu czy komputera. Pewnie dlatego tak łatwo przychodzi mu obcowanie i inspirowaniem się światem za pośrednictwem bardzo przyziemnych sytuacji, przejawiających się w rozmowach pasażerów autobusu czy obserwowaniu przyrody. Dzięki temu tworzy wiersze o prostej, acz wartościowej tematyce.


Dzieło Jarmusha nie ma w sobie ani grama akcji, napięcia, czy choćby punktu kulminacyjnego z zaskakującym zakończeniem. Ten film to prosta opowieść o zwykłym człowieku i przyzwyczajeniach dnia codziennego. Pokazuje przeciętną osobę i jej podświadome działania. Aktorzy i szeroko rozumiana oprawa filmu zdały egzamin, jednak bez wyróżnienia. To co można powiedzieć po odbytym seansie, to na pewno to, że całość jest spójna. W filmie dominuje stonowana kolorystyka, która „uspokaja” cały obraz. Już na początku pojawiają się akcenty komediowe i towarzyszą one widzowi przez większość projekcji. Postacie drugoplanowe świetnie rozładowują, momentami lekko monotematyczny schemat filmu. Film jest jednym z tych, które po ewentualnym powtórnym obejrzeniu przywołuje coraz to nowsze emocje. Obraz ten to celebracja rutyny, w której można odnaleźć szczęście i spełnienie. Film jest pstryczkiem w nos i przypomnieniem, o tym co w życiu ważne. Warto się nad nim pochylić, żeby przypomnieć sobie, że codzienność tworzą zwykłe i proste rzeczy. I to właśnie one dostarczają najwięcej bezcennej radości.

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page