top of page

Dr Strange

Zacznijmy od tego, że jest to film gatunku science fiction- nie każdemu może się to podobać – osobiście jestem bardzo zadowolona. Każdy fanatyk lub osoba interesująca się takim typem kina, na pewno słyszała o produkcji Marvel Studio, które także tym razem nie zawiodło.

http://www.hollywoodjesus.com/wp-content/uploads/Screen_Shot_2016-07-15_at_3.40.37_AM_3.png
 

Rolę głównego bohatera gra Benedict Cumberbatch, którego osobiście uwielbiam! W tym filmie również mnie nie zawiódł. Pokazał, że nie tylko siła fizyczna jest ważna, a także inteligencja i spryt. Tym bardziej, że jego przeciwnikiem okazał się czas, za co moja ocena i ogólne wrażenia podniosły się – bo przecież dobrze wiemy, że czas jest nieubłagany. W filmie gra również duński aktor Mads Mikkelsen, który prawie zawsze jest czarnym charakterem. Znany z filmu o przygodach Jamesa Bonda w reżyserii Martina Campbella oraz z serialu „Hannibal”, w którym gra tytułową rolę. Tutaj również był świetny, i nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń. Kolejną postacią, o której warto napisać jest brytyjka- Tilda Swinton. Wcieliła się w postać Starożytnej i stworzyła osobę pozytywną, aczkolwiek mającą swoją mroczną, tajemniczą stronę – i to mi się w niej podobało. Trzeba też wspomnieć, że w niektórych scenach wyglądała naprawdę zjawiskowo. Chiwetel Ejiofor, brytyjski aktor pochodzenia nigeryjskiego zagrał postać, która bardzo rzuca się w oczy. Karl Mordo, bo właśnie w jego skórę się wcielił, jest ambitny i dąży do postawionych sobie celów.

Film od pierwszej sceny nas zaskakuje, pojawia się demon – nie wiadomo skąd i w jaki sposób. Wiemy tylko, że właśnie zabił bezbronnych i niewinnych cywili, a obrońcy sanktuarium ruszają za nim w pościg. Przypadkowym świadkiem tego zdarzenia zostaje światowej sławy neurochirurg Stephen Strange. Początkowo odniosłam wrażenie, że główny bohater, jest egoistycznym sknerą, dbającym jedynie o siebie i swoje pieniądze. Dostał za swoje! – pomyślałam, gdy podczas tajemniczej wizji uległ dziwnemu wypadkowi, który pozbawił go czucia w dłoniach. Zrozpaczony Strange szuka pomocy po całym świecie, wydając przy tym wszystkie swoje oszczędności i koniec końców, ląduje na bruku. Na pomoc przychodzi mu tajemniczy człowiek o imieniu Wong, proponując podróż w góry Tybetu, gdzie ma zostać uleczony. Bez chwili wahania, z pełną nadzieją bohater rusza w stronę uzdrowiska. Na miejscu jednak nie ma nowoczesnej kliniki, a stara świątynia, gdzie pewien okultysta proponuje wyleczenie jego ducha. Uważa, że to jedyny sposób by bohater odzyskał zdrowie. W ten sposób Stephen uzyskuje swoje magiczne moce.

Fabuła filmu jest przemyślana – prosta i przejrzysta, w końcu ma trafić do każdego widza. Nie odbiega dużo od wersji komiksowej. Jak to zwykle bywa w tego typu kinie- trwa odwieczna walka dobra ze złem i nasz bohater musi się z tym uporać. Wyruszył do Tybetu z nadzieją na szybkie uzdrowienie, a na miejscu okazuje się... że będzie uczył się starożytnej sztuki walki, aby stać się Naczelnym Magiem! Tutaj szczerze mówiąc, pozytywnie się zaskoczyłam. Nie spodziewałam się aż tak genialnych efektów specjalnych! Karl Mordo jest jednym z najlepszych i najbardziej doświadczonych wojowników , i to on liczy, że po śmierci Czarownika Naczelnego przejmie ten zaszczytny tytuł. Między głównym bohaterem, a Mordo rozegra się wielki konflikt, w którym jeden z nich... to sami musicie zobaczyć...

Cała fabuła filmu bardzo mi się podoba, jest w nim dużo efektów specjalnych i zwrotów akcji. Lubię takie kino, bo wiem że nie będę się nudzić i na pewno zapamiętam go w całości. W produkcji pojawiają się fajne animacje zaklęć oraz dopracowane postaci. Wszystko to sprawia, że film staje się przyjemny dla oka. Ścieżką dźwiękową zajął się Guy Michelmore, nie jest ona zła, ale jak dla mnie też nie rewelacyjna- nie powala z nóg. Może dlatego, że w dorobku Guya są trzy filmy "na krzyż" i pare wcześniejszych produkcji Marvela? Sama nie wiem. Obiektywnie mogę powiedzieć, że muzyka jest dobrana do filmu, ale szału nie tworzy.

Podsumowując cały film, bardzo mi się podobał, a momentami nawet zadziwiał. Czasami bywał też zabawny, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, ponieważ nie spodziewałam się aż tak dużej nutki radości. Była w nim również ogromna dawka inteligencji, sprytu i rozwiązań psychicznych, a nie fizycznych, jak to zwykle bywa, aczkolwiek bez tego też się nie obeszło. Uważam, że nawet jeśli ktoś nie jest fanem takiego kina, to i tak coś przykułoby jego uwagę. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli, a uwielbiają takie filmy!

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page